środa, 6 kwietnia 2016

O wybaczaniu. (na luzaku)


Ilekroć widzę ten obrazek na Tumblrze zatrzymuje się przy nim. Budzi się we mnie pewna melancholia. To jedno zdanie podważa całą teorie i sens wybaczania. Pokazuje, że za każdym wybaczeniem stoi zło, strata i ból.

Obojętnie, z której strony patrzysz tak i nie. Istnieje oczywiście ryzyko, że dana osoba nas zrani, lecz może okazać się, że nie zmarnuje tej szansy i wszystko będzie okej? Ryzyk fizyk. Nie wybaczysz, się nie dowiesz.

Mam osobę, której wybaczałam wiele razy. Cały czas wierzyłam, że między nami będzie w końcu tak jak to JA sobie wymyśliłam, bo wymarzyłam to za duże słowo. Po wielu kłótniach, sporach, dwóch latach nieodzywania się dorośliśmy, zrozumieliśmy swoje błędy. Może już się nie przyjaźnimy, nie jesteśmy jak rodzeństwo, ale mamy kontakt i wiem, że mogę na niego liczyć.

Mam też osobę, której także wybaczałam wiele razy, ale ona tego nie doceniała. Tylko ja dorosłam do tego, żeby jej wybaczyć. Ona o tym nie wie. Nie chce mieć już kontaktu z osobą, która wywlekła wszystkie moje tajemnice na światło dzienne. Takim osobą się nie wybacza. Sprawdzone.

Reasumując. Nie każdy zasłużył i dorósł do dostania drugiej szansy. Po co mamy cierpieć i zrażać się do ludzi? Nie warto. Trzeba starannie wybierać osoby, którym się wybacza. Dawać szanse możemy zawsze, ale nie od nas zależy czy ona zostanie wykorzystana fair w stosunku do nas.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Miłość Doskonała

Bóg jest w stanie dać Ci Miłość, która wynagrodzi wszystko! Ofiarowuje Ci ją ciągle. Spróbuj to zauważyć. Owinę się cała Tą miłością, tak żeby nic nie zostało w tym świecie.

Siedzę w kościele i czuję obecność Boga, i czuję się bezpiecznie, chociaż się boję. Dawno się tak nie czułam. Był bardzo niedawno taki przełom w moim życiu. Myślałam o śmierci, ale nie starczyło mi odwagi. Może dobrze, a być może źle. Wtedy do mnie dotarło, że jakoś to będzie, choćby, dlatego, że jestem. I miałam ochotę coś zmienić. Ale nie wiedziałam, co. Później powiedziałam kilku osobom, jak mi na nich zależy, jakie są dla mnie ważne, jak je lubię. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.
Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi, ale boję się troszkę myśleć. Jak tak się zastanawiałam nad sobą, to poczułam się tak jakoś blisko; nawet nie Boga, tylko siebie. Blisko siebie, brzmi dziwnie, ale to niesamowite. Tak jakbym nareszcie oprócz ciała, znalazła u siebie jeszcze coś innego.

Potem było dziwnie. Taki strach czy mam kogoś, kto by się martwił oprócz rodziców. Zrozumiałam jak mi potrzeba akceptacji, nie pozorów, ale prawdziwej akceptacji.

Coś takiego, taki błysk, że ja musze usłyszeć - jesteś potrzebna, ważna, znacząca, czy coś w tym stylu. Ale nie usłyszałam. I było jeszcze gorzej. Co ja miałam zrobić? Zwyczajnie się bałam, że nawet jak zapytam to nie usłyszę.

Dalej było strasznie, brzydziłam się siebie. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Brzydzić się, czyli czuć niechęć i nie chcieć przebywać z tym, czego się człowiek brzydzi. Nie mogłam uciec od siebie, chociaż próbowałam. Takie uczucia nie do pozbycia się. Sens - nie znam, cel - nie mam, po prostu chciałam wiedzieć, po co to całe zamieszane. Po co chodzę, żyję, myślę i zatruwam środowisko? Nie potrafiłam tak sama od siebie się uśmiechnąć. Zmuszałam się, szłam ulicą i na siłę uśmiechałam się do przechodniów. Nikt tego nie odwzajemnił. Znowu było źle.

Od razu myśli, co ze mną jest? Popatrzyłam na wystawę sklepu i w odbiciu przeszklonej ściany zobaczyłam przerażoną dziewczynę. To chyba byłam ja. Potem słuchałam muzyki w wykonaniu jakichś grajków, którzy zbierali tylko na piwo. Coś się ruszyło. Jeden na mnie popatrzył i uśmiechnął się, a ja spróbowałam to odwzajemnić. Stałam i stałam, aż w końcu samo mi się tak jakoś poszło dalej. Siadłam na ławce i siedziałam tak z pustką w głowie, nic nie myśląc, po prostu sobie siedziałam. Po jakimś czasie poczułam, że chyba zimno mi jest, bo nie mogłam ruszyć rękami. Obudzenie się zajęło mi trochę czasu.

Najważniejsze w całym procesie było pisanie. To trzymało mnie przy życiu.
Nigdy nikomu nie chciałam się zwierzać, bo sprawiało mi to problem. Bałam się krytyki i wyśmiania. Bałam się odrzucenia i niezrozumienia. Nie potrafiłam i nie potrafię otworzyć się przed nikim, bo w głębi duszy, chociaż nikt by się nie spodziewał, uważam się za nieinteligentną, bardzo mało dowcipną, brzydką, nieumiejącą nikomu pomóc i nikogo zrozumieć, niewierzącą i będącą potworną egoistką. Zgrywam fajną dziewczynę, a tak naprawdę jestem strasznie zakompleksiona i nigdy tego nie zmienię, bo nie wiem czy chcę to zmienić. Żeby coś zmienić trzeba tego chcieć. Za dużo chyba by mnie kosztowała ta zmiana. Boję się nawet o tym napisać, ale jak widzisz pozwolę przeczytać Ci to, chociaż nie jestem pewna czy tego chcę. Raczej nie.

Jak jest teraz? Nie odpowiem, bo nie wiem. Nigdy nie wiedziałam, co jest ze mną i to się chyba nie zmieni. Chciałabym, żeby nic się nie zmieniło. Bo jest „doskonale”. Nie jest dobrze, bo tak nigdy nie będzie. Wystarczy, że się siebie nie brzydzę, mniej boję się swoich myśli. Chciałabym tylko wiedzieć, co mi pomogło. Cały czas się modliłam. Czasami byłam w tej modlitwie zła, nieszczęśliwa, czasami nie, ale modliłam się jak tylko umiałam. Zdarzało się, że po prostu czuwałam przy Panu. Byłam z nim, tak bez łów i czułam jego obecność.

Jak będzie niedługo? Jeśli będę się starała, będzie jeszcze lepiej. Spróbuje znaleźć siłę i ochotę.
Nie próbujcie mi pomagać. Bądźcie dla mnie dobrzy. Bądźcie dobrzy dla wszystkich, którzy są obok. Jeśli nie nauczymy się uczuć, okazywania ich, jakiekolwiek dobro od drugiego człowieka całkowicie zginie. Zrozumcie, że tak jest z każdym. Jeszcze tylko kilka słów na temat miłości. Temat bardzo istotny.

Miłość człowieka jest nie do porównania z miłością Boga. Bóg kocha nieustannie, człowiek tak nie kocha. Człowiekowi wydaje się, że kocha.

Bóg kocha wbrew wszystkiemu. Nawet, kiedy popełniasz tysiące grzechów – On kocha. Ty kochasz wtedy, kiedy przynosi Ci to jakiś pożytek. Czyli nie kochasz. To zabrzmi niemiło, ale człowiek nie umie kochać, bo miłość to więcej niż jakieś tam uczucie. Miłość to odwaga, odpowiedzialność, stałość i poświęcenie. Czy umiesz to wszystko? Ty, który ciągle rozmyślasz nad swoim życiem, chcesz je naprawić, ulepszyć, być wreszcie blisko Boga i nigdy Ci się to nie udało? Nie uda Ci się tak długo, póki nie pokochasz Boga miłością bezinteresowną, stałą i spontaniczną, a człowieka taką miłością, jaką powinieneś obdarzyć kogoś, kto jest stworzony na podobieństwo doskonałości.

Miłość w stosunku do człowieka jest dość trudna. Przecież niesamowite jest to, że dwie osoby mają poczuć do siebie dokładnie to samo, w tym samym momencie. Dlatego czasami przestaję wierzyć w istnienie miłości. Ale są to momenty, kiedy przestaję też wierzyć w istnienie największej z możliwych miłości - Boga. Miłość i Bóg wiążą się tak bardzo, że Miłość jest Bogiem, czyli Bóg jest Miłością.

sobota, 2 kwietnia 2016

Życie? Jakie ono jest naprawdę?

Nasze życie? Cudowne, niepowtarzalne, jedyne czy beznadziejne, puste i pozbawione jakiegokolwiek sensu? Jakie tak naprawdę ono jest? Czas na podsumowania przychodzi w danych momentach- kiedy stoczymy się na dno pod wpływem nieudanej miłości, rodzinnych problemów albo kiedy unosimy się pod niebiosa wychwalając nasze istnienie przez niektóre sytuacje... 

Czy występuje jakaś przewaga szczęścia nad nieszczęściem? W jakiej chwili potrafimy się zakochać, a w jakiej nienawidzić życia...? To naprawdę zależy od osób, które nas otaczają, czy tylko od naszego humoru danego dnia, od naszego charakteru? Przecież każdy w sobie nosi pozytywną energię, tylko u niektórych przejawia się od razu po zapoznaniu, a do innych ludzi należy cały czas się przekonywać, docierać do ich duszy, prawdziwego "Ja". Otaczające nas osoby, przyjaciele, wrogowie, których nawet dobrze nie poznamy... Potrafią jednak sprawić, ze pierwsze odczucie liczy się najbardziej, a przecież tak nie powinno być... Ocenianie ludzi po wyglądzie, po stylu, a potem dziwimy się, ze jesteśmy nieszczęśliwi, nie układa nam się... Rozlicznie błędów zacznijmy najpierw od siebie, sami byśmy nie chcieli być oceniani po "pierwszym razie", a jednak tak robimy... Każdy ma swój styl, charakter, po prostu każdy jest inny. Jeśli byśmy to dostrzegali, na pewno większość z nas nie miała by tak wielu problemów jakie ma w dzisiejszych czasach... To wszystko przez miłość? Szukamy ideałów? Ideałów nie ma i my nimi też nie jesteśmy... Nie można czekać na osobę wymarzoną, księcia z bajki, który podjedzie po nas na pięknym rumaku. To wszystko przesączone jest normalnością, taka nudna i pusta rzeczywistością.

Zmieńmy to, aby chociaż nasze życie takie nie było. Chociaż nasze życie, które jest przecież marną cząstką całego świata, wszystkich istnień, ale jednak należy do nas... To od nas zależy jak nim poprowadzimy. Być może to wszystko co piszę jest wielką mieszaniną, przerywaniem niektórych myśli i wkraczaniem na inną drogę... Jednak zastanówcie się sami, czy tak nie wygląda nasze życie.? Czy nie jest tak, iż jednego dnia leżąc zapłakani w poduszce, chcąc ze sobą skończyć, a drugiego dnia pragniemy zacząć nasze życie od nowa, nie poddawać się, nie wmawiać sobie, że jedna osoba, sytuacja jest w stanie zrujnować pewien etap w życiu. Tak naprawdę jest, ale to są właśnie uroki całego istnienia. Nawet sami nie wiemy co sprawia tak znaczące różnice, z wielkiej depresji w ciągu kilku dni wznosimy się na szczyty możliwości, wyznaczamy sobie nowe, lepsze cele, nawet jeśli osiągnięcie ich graniczy z cudem... I to właśnie jest piękne, piękne jest to, iż potrafimy odnaleźć się na drodze, do której dążymy, nie musimy jej zdobywać, wystarczy jeśli ją tylko odnajdziemy. Czy to zasługa przyjaciół, na których tak bardzo polegamy? Z przyjaciółmi możemy spotkać się na kilka godzin, przez kilka dni, zwierzyć się, liczyć na słowa: "Wszystko będzie dobrze", a tak naprawdę ze swoimi problemami pozostajemy sam na sam... Sprawmy, że bez niczyjej pomocy podniesiemy się z dna, wstąpimy na nowe, lepsze wyżyny naszego życia. Przecież jest ono tylko jedno. 

Warto je zmarnować poprzez jedną sytuację, jedną osobę, która być może nawet nie była warta łez, naszego smutku i bólu? Rozejrzyjmy się dookoła, nie uciekajmy do alkoholu, a niech taki drobny, oddalony od nas promienny blask słońca sprawi, iż zaczniemy dostrzegać także drobne jednostki, drobne rzeczy, które wcześniej były niezauważalne...

piątek, 1 kwietnia 2016

Samotność.

Tak mało mogę...

Zamknięta- to ode mnie zależy, co zobaczę za umysłu kratami. Może tak jak zawsze- kałużę i mokre liście... Może tylko zeschniętą gałąź na rozstaju dróg... A może w końcu gwiazdy...

Zabierz mnie stąd, zapakuj, przewiąż kolorową kokardką... Tylko nie zapominaj, nie upychaj do ostatniej szafki, na dno, pod dawno nieubieranym swetrem. Przytul i pokaż niebo. Opowiedz historię naszego istnienia, tylko nie szczyp i nie patrz na mnie ironicznie... Pogłaskaj po głowie, jak dopiero narodzone dziecko. Ofiaruj serce, czyste, a nie przebite zardzewiałą szpilką... Moja samotność kiełkuje, a ja z uśmiechem wyrywam chwasty...

Ironia losu. Znów wewnętrzna pustka... mhh... Pustka, głupie, niepojęte słowo... Brak doznań, nijakość, chwila słabości... Składa się na bezwartościową pustkę, zbędną, a jednak przenikającą do codzienności...

Usiadłam na łóżku, daleko wyciągnęłam nóżki ubrane w różowe skarpetki. Zamknęłam oczy- ciemnośc koi, zmniejsza ból, łagodzi... Powiedziałam dziś komuś, że jest tchórzem, nie potrafi walczyć, ucieka...

Nie wiem, czy zrobiłam dobrze, może nie chcę wiedzieć. Bo w Jego oczach jestem wyjątkowa. W nijakiej, pełnej sprzeczności osobie widzi kogoś, kto go zachwyca. A ja ranię słowem... Sprawiam ból gestem... Nie zasługuję na uznanie, wyidealizowanie. Ja nie potrafię wybrać... Zasnąć, nie obudzić się... Przyśpieszyć przeznaczenie... Złudne marzenia, nieustanna walka z własnym odbiciem. Mój cień stał się moim przekleństwem, przypomina mi, że żyję, depcze po odciskach, rozrywa blizny... Krwawe żniwo na mojej duszy, mój błąd, bo nie wiem nawet, kim jestem... Oczywiste jest to, że brak mi odwagi, by spojrzeć w twarz własnemu odbiciu... Chowam głowę w kolanach... Siedzę tak chwilkę, aż poczuję ulgę... Wstaję, potykam się o nogę wystawioną przez los... Kpina...

Upadam...

Dopiero pod koniec życia wiemy wszystko, co jest potrzebne, by je zacząć...