środa, 25 listopada 2015

Samookaleczenie. :)

Cięcie się, samookaleczenia, napady autoagresji jest to teraz chyba najbardziej popularnym i rozpowszechnionym, problemem ludzi, którzy nie mogą poradzić sobie z przeszkodami w ich życiu. Najczęściej sięgają po żyletkę, z myślą, że im to pomorze.

 Mówią, że to ich najlepsza przyjaciółka, pragnę zaznaczyć, że każdy radzi sobie z problemami na swój sposób i nikt nie ma prawa mówić tej osobie, że jest psychiczna, powinna się leczyć. Nikt kto nie zaznał takiego bólu i cierpienia, nigdy nie zrozumie bólu drugiej osoby. Nie wie tak naprawdę z kim ona się zmaga, i jak bardzo jest jej źle. 

Takiej osoby nie można skreślać, z takiej osoby nie można drwić, ona woła o pomoc. To jest jej krzyk, cichy krzyk. Czasem może watro zastanowić się czy ta osoba na prawdę jest taka, jaka jest, czy nie ma maski fałszywszego uśmiechu. Popatrz czasem na nią kiedy jest sama, jak sie zachowuje, jej oczy, oczy mówią wszystko.

 Czemu ją skreślasz? Bo nie potrafi radzić sobie z problemami. Może nie umiesz jej pomóc, nie wiesz co przeżywa. Dla Ciebie lepiej jest się od niej odciąć i zostawić sobie ją, prawda? Po co mieć kontakt z osobą, która sie tnie? To takie niedorzeczne.

 Pomyśl, jeżeli Ciebie życie potraktuje źle, a ludzie się Ciebie wyprą? Nie został Ci nikt, nikt. Problemy zaczęły narastać, masz ochote krzyczeć, choć wiesz, że i tak nikt Cie nie usłyszy? Wtedy zrozumiesz, co czuje osoba, która czuje sie już tak od dawana? Jej życia, nie można nazwać życiem. To tylko szara egzystencja, albo czekanie na śmierć.

Znikąd pomocy. Nie życzę Ci tego. Jeżeli kiedykolwiek będziesz miał problem, pomogę Ci. Nie jestem Tobą, żeby skreślać, kogoś na starcie, bo postawił kilka kresek na swoim ciele. Twoja słowa są niczym... w porównaniu do problemów takiej osoby... NICZYM.

 Możesz sobie mówić, śmieć się, uwierz nie przez takie bagno się przechodziło, nie takie rzeczy się słyszało, więc DARUJ SOBIE czasem głupie docinki. Za nim skreślisz kogoś przez to, że się tnie, to zapytaj co sie dzieje...


czwartek, 19 listopada 2015

Jestem tu!

Tu jestem. TU! Ale nie patrz. Nie wysilaj się. Dobrze wyglądasz z opuszczoną głową. Nie brak Ci niczego. Też tu jesteś. W tym miejscu co ja.

Wiesz, co to za miejsce. Jesteś jednym z wielu. Który to raz? Nie powiesz?  Nieważne. Ktoś Cię prosił, odczep się. Tu w tym miejscu. Nic ciekawego. Żadnych ciekawych miejsc. Żadnych ciekawych ludzi, a między nimi ja - też nieciekawa. Co za miejsce. Co ja tu robię? Nie chce tu umrzeć. Jakie to nudne. Urodzić się w takim miejscu, jest równe temu jakby się w ogóle nie narodzić. Co ja tu robię? Po co ja tu jestem? To życie jest takie szare. Tu nic nie ma. To miejsce nie istnieje. Czy ktoś wie, że tu jest takie miejsce, gdzie nic nie ma? Tu... nic nie ma. Nic. Po co się budzić? Po co wstawać? Tu nic na mnie nie czeka. Ani nikt, ani przyszłość, ani miłość. To dziura. Dziura bez dna.


Wszystko takie szare, nawet latem. Nawet latem. Już się nie dziwisz. Sam widzisz. Mylę się? Nie musisz nawet kręcić głową, ja już wiem. Mam to samo. Ale co ja mogę? Nic. Rozumiesz, o co mi chodzi? Utkwiłem tu. Utkwiłem i nie ma nic przede mną. Dlatego się zastanawiam. Po co, po co ja tutaj? I wstaję, i wychodzę. I wracam i noc. Za jednym, za drugim i za kolejnym razem. Nic się nie zmienia. Nawet pory roku. Wszystko i tak szare. Takie to miejsce, że nic się nie zmienia. I chodnik i trawa, i sklep – szare. Jak przez szare okulary. Nie wiesz, o co mi chodzi. Wcale nie rozumiesz. Jak tu można cokolwiek, jak tu się czas zatrzymał. Jak tu nie rosną drzewa, jak tu nie ma zimy. Jak tu nie ma wiosny. Jak tu nie jesieni, nie ma lata. Tu wszystko jest szare, tu się nie rozróżnia. Tu – wszystko takie samo.

Ktoś idzie, kto to idzie? Szarość. Jedna szarość obok drugiej, trzymają się za szare ręce. Widzisz, jacy są szarzy? Tu NIC nie ma. No popatrz, co widzisz. Tam. No co widzisz, powiedz. Co? Nie słyszę, powtórz. No głośniej! No dalej! Dobra, nie mów. Ja wiem. Bo tu nic nie ma, tu wszystko jest szare. Tu nikt nie zna barw. Barw nie nosi, barwą nikt nie operuje. Tu nikt nie wie co to. Takie to jest miejsce, że tu nikt nie wie. A ja tu jestem też. I mam lustro. I ono ma barwę. Kiedy w nie spoglądam, ono ma barwę. Ta barwa to ja. Bolą mnie oczy. Odwracam wzrok. To boli. Wszystko wokół szare. Tak, patrzę w ziemię. Po co mam podnosić głowę? Tu nie ma po co. Tu się tylko przebywa. Nic więcej się tu nie robi. To puste miejsce. Tu nie ma hałasu, tu nie ma ptaków. Żadnych zwierząt. Ktoś miał kiedyś psa. Zszarzał. Bo jak inaczej.

Nie uciekaj, nie widzisz, jak tu pięknie? Zostań! I gdzie pójdziesz? Stąd nie ma ucieczki. To osobny świat. W którym nic nie ma. Tu ludzie rodzą się, żeby umrzeć. Nie? Zobacz. Ja się urodziłem dziś. Wiesz, co zrobię jutro? Umrę. To są dwie rzeczy, które się tu robi. Nic innego tu nie ma miejsca. Będę miał ładny grób. W szarym kolorze. Moim ulubionym. Tu wszyscy lubią szary. Bo to kolor ich życia. I mojego. Muszę już kończyć, cześć. Nic nie rozumie. Zrozumie. Te łzy. Te na policzku. Skapują na chodnik.


Dlaczego Ty stoisz? No idź. Tu nie ma po co płakać. Nie maż się. Kiedyś przyjdzie lato. Wiesz, kiedy to będzie? Pojutrze. Może wtedy przyjdzie lato. Albo to, czego będziesz chciał. Może. A może nie. Może nic nie będzie, tak jak tu. Ale nie myśl. Niedługo to wszystko się skończy. Szybko minie, zobaczysz. Wiem, bo już to przeżyłem. Nie jestem tu pierwszy raz. Ciągle tu trafiam. Nie wiem, nic nie zrobiłem. Czy ja już umarłem? Już nie mam łez. Już nie mogę płakać. Już nie umiem. A Ty jeszcze możesz. To dopiero drugi raz, jeszcze masz łzy. To minie. Przyzwyczaisz się.



Nie wierzysz mi. Po co mam kłamać? Tu nie ma po co. Chodź. Oprzyj się o mnie, usiądź. Tak, możesz. Ale ja już nie mogę płakać. Przykro mi. Już zamknij oczy, już śpij. Śpij. Taka pustka, taka cisza. Taki spokój. Twoja głowa na moim ramieniu. Spoczywa cicho. I nikogo nie dziwi. Bo tu nic nikogo nie dziwi. Ale Ty wiesz. Ty wiesz, Ty czujesz w sercu. Wiemy oboje. Nam nie wolno. ON nie chce. Ale to się nie liczy. Twoja głowa na moim ramieniu. To ma barwę. To wzrusza serce. To serce nie szare. Twoje oczy. Śpią otwarte. Patrzysz przed siebie. Na nic. To tylko oczy otwarte. Ale one już nie chcą widzieć. Twoja głowa na moim ramieniu. Czuję. Czuję to ciepło. Tu w tym miejscu. Tu jest dobrze. Stąd nie trzeba uciekać. Nie kiwniesz nawet głową. Milczysz. Ja wiem, Ty to wiesz. Ty to wszystko wiesz. Po co ja mówię. Mogę też zamilknąć. Dla tej ciszy. Ty ją znasz. Ze swojego serca. Ale ta cisza sprawia ból. A ta cisza wokół nas. Ona uspokaja. Dlatego Twoja głowa na moim ramieniu. Dlatego ta łza spływa bezwiednie. I nikt jej nie widzi. Twoja twarz w bezruchu. Skamieniała zupełnie. I tylko ta łza. Ja też płaczę. Przecież już nie umiem. Zobacz. Sprawiłeś łzę na moim policzku. To dobrze. To nikogo nie dziwi. Tu nic nikogo nie dziwi. Ale dla nas. To jest wiele. To coś znaczy. To nas łączy. Coś się zmienia. To my. Twoje oczy zmieniły kolor. Na błękit. To Twoje łzy. One wypłukały z nich szarość. A moje oczy nadal szare. Jeszcze jest czas. Moje powieki są ciężkie. Próbuję je powstrzymać. Ale jeszcze tu jestem. Ty już odszedłeś. Smutno tu bez Ciebie. Przecież Twoja głowa na moim ramieniu. Chcę być z Tobą. Już idę. Zamykam powieki…

_____
Post trudny do zrozumienia, nawet przeze mnie. 

poniedziałek, 16 listopada 2015

Jesteś tam? Odezwij się.

Jeśli istniejesz, to mam dla Ciebie radę Panie wszystko - wiem - najlepiej.


Gdy tworzyłeś świat i jego całą zawartość, mogłeś choć na chwilę przemyśleć, że stworzeni przez Ciebie nie będą wystarczająco silni, by przeanalizować, zrozumieć i rozwiązać problemy, których wymyśliłeś tak wiele. Ty Boże, jeżeli tam jesteś, nie możesz sie mylić... Kim jest Bóg i jak bardzo mylną jest istotą, skoro jesteśmy stworzeni na jego podobieństwo.


Hmm.. Jest druga, od kilku godzin do mojego pokoju nie wlewa sie zza okna żądne światło. Ty, nazwałeś to nocą - czas przemyśleń, rozważań. Czas rozmów, które tracą znaczenie wraz ze wschodem słońca. Musisz wybaczyć mi złość, którą kieruję często w Twoją stronę. Nie mam usprawiedliwienia , ale chętnie dowiem się, czemu nie zawsze jest tak jak, Cię o to proszę.  Nie prosiłam o wieczne szczęście, dom z basenem, cudownych przyjaciół i życia jak z bajki. Prosiłam i to nie raz - o trochę siły, żeby poradzić sobie ze wszystkim, co mnie spotyka. Myślę, że to nie dużo, prawda? Nie, nie chce słyszeć, że wystawiasz mnie na próbę, że robisz to po to by sprawdzić moją wiarę. Skoro zostałam stworzona na twoje podobieństwo, zwątpienie nie powinno być Ci obce. Nam - ludziom - nie jest. Myślę, że wiara jest ryzykowna. Stawiam na to, że jesteś, ale gdyby nagle okazało się, że wcale Cię nie było nigdy? Poczułabym wielki zawód, bo wierzyłam w coś co tak naprawdę nie istniało. Wszystko było oszustwem.

Czym jest więc wiara bez odrobiny ryzyka? Nie istniałaby. A ludzie boją sie ryzykować.

Usłyszałam kiedyś Boże, iż ludzie wierzą w Ciebie, ponieważ boją się śmierci i tego, że wylądują w piekle przez to, że nie wierzyli chociażby odrobinę w Twoje istnienie. Czemu zatem bali się piekła, skoro nie istniało by ono, gdyby nie ty?

Jestem człowiekiem, i jak każdy wątpię. Nawet w te najdrobniejsze, błahe rzeczy. Czasami wątpię, iż moja fryzura utrzyma się w idealnym stanie do końca dnia, a czasami wątpię w to, że uda mi się wygrać walkę którą toczę sama ze sobą.Wątpliwość jest wszędzie. Do czego więc zmierza Kościół? Czemu, skoro nie wierzymy, mamy być potępieni? Czemu, Boże usłyszałam, że dałeś mi kolana po to by się przed Tobą uginały? Do czego zmierza świat?

Jeśli tam jesteś, jeśli możesz mnie teraz usłyszeć, to klęczę tutaj, być może nie fizycznie, przed Tobą Boże, ale proszę o jedną rzecz. Proszę o siłę, żebym mogła wytrzymać rzeczy, których inni nie potrafią. Siłę, żeby walczyć do końca, bo dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Siłę, której zabrakło wielu ludziom, o których dużo osób już nie pamięta.

Stworzyłeś nas słabymi, więc czy tak wiele: prosić o siłę?

I jeśli tam jesteś, to proszę Cię o odrobinę wyrozumiałości. Każdy wątpi, zakładam, że nawet Ty czasami w nas. Nic dziwnego. ja już ludziom nie wierze. Proszę o odrobinę kolorów dla tych, dla których wszystko jest szare. Chciałbym też prosić o siłę, by moje ręce były gładkie i  nie miały zbyt wielu blizn od bezsilności.

Nie znaczę wiele dla świata, więc i dla Ciebie też mogę być nikim. Ale jeśli, tam jesteś to proszę wysłuchaj mnie. Proszę tylko o wytrwałość dla tych, którzy jej nie posiadają.

Jeśli tam jesteś, to ja w Ciebie wierzę. Zaryzykuję i postawię na Ciebie. Jeżeli tam jesteś Boże, choć pewnie masz różne zmartwienie, to pozwól mi siebie w końcu poczuć.

Znacie to uczucie, gdy rano przecieracie oczy, a dłonie wciąż pachną wam snem? Zapach, którego Twój nos nie potrafi wyczuć, a jednak Twój umysł tak. Moje dłonie aktualnie nie mają żądnego zapachu... oprócz mojego, ale ja go już nie czuje, przyzwyczaiłam sie. Może z Bogiem jest tak samo? Może jeżeli uważamy, że go nie czujemy, to tylko dla tego, że jest z wami od zawsze i już przywialiście do jego obecności? Tak jak do zapachu?

Myślę, Boże, że dlatego nie czułam tak dawno Twojej obecności. Może dla tego, że jesteś ty teraz z mną?

Do wszystkich samotnych ludzi, którzy czują, że nie znaleźli swojego szczęścia. Szukaliście go w ogóle? Ono jest wszędzie, wokół nas. Musicie się nauczyć tylko na nie patrzeć. Nikt nie nauczył nas cierpieć, to umiemy od zawsze, ale szczęścia musimy sie nauczyć. 

Boże, jeżeli tam jesteś, naucz nas odnajdywać szczęście, skoro nie masz możliwości, by nam je dać.

Miłej nocy, Dobranoc. Kocham Cię.

środa, 11 listopada 2015

Introwertyk, odludek świata ekstrawertyków.

Nie przepadasz za tłumem, nie przeszkadza Ci samotność? - z pewnością masz coś z introwertyka. Rzadko dzielisz się własnymi emocjami, wolisz radzić sobie z nimi sam?  - masz coś z introwertyka. Niestety, cecha ta w dzisiejszym świecie, kiedy cenione jest bycie najlepszym, najmądrzejszym i najgłośniejszym nie znajduje zbyt wielkiego uznania. Wolimy ludzi bardziej ryzykownych, impulsywnych, myślących szybko, lecz niedokładnie. Na topie jest krzyczenie cały czas: JA, czyli wszystko co wymaga wielu kontaktów społecznych i bycia w centrum uwagi.

Ten świat pędzi coraz szybciej i jest coraz głośniejszy, jest stworzony przez i dla ekstrawertyków. 

Dążymy do utopijnej rzeczywistości, dla której introwertycy są przeszkodą. Introwertyk to typowy flegmatyk, woli przebywać sam, nie przeszkadza mu brak znajomych, imprez. Stara się nie zawracać na siebie uwagi. Społeczeństwo złożone w większości ekstrawertyków nie rozumie ludzi o przeciwnym sposobie bycia, w ten sposób spychając introwertyzm w szufladki z napisami "patologia", "depresja", "zaburzenia myślenia". Introwertycy stają sie drugą kategorią ludzi.

Nie bądź odludek, chodzi z nami na imprezę, napijemy się to wyluzujesz.


Introwertyk jest zaszczuwany przez społeczeństwo, często nieświadomie. Wyciąganie ludzi z charakterem introwertycznym, graniczy z cudem. Oni nie lubią wychodzić ze swojej "strefy komfortu", szczególnie z ekstrawertykami, którzy wysysają ich energie.

Jest nieśmiały, trzeba coś z tym zrobić!


Na pewno niektórzy są nieśmiali, ale introwertyzm nie jest podobny do nieśmiałości. Nieśmiałość to lęk przed ludźmi, introwertycy unikają ludzi dlatego, że oni wysysają im energie.

Czemu on nie lubi ludzi, to totalny egoista...


Introwertycy przekładają jakoś nad ilość w kontaktach społecznych. Dlatego mają mniej znajomych, czy wielkiej ekipy do zabaw, wolą swoją małą stałą grupkę przyjaciół.

Nie masz nic ciekawego do powiedzenia? Nudny jesteś... 


To, że nie mówi tego na głos, nie znaczy, że się nie myśli. Introwertycy często nie werbalizują swoich myśli, czy pomysłów, także dlatego, że potrzebuje czasy, by je poukładać.

Ciągle chce być sam, może ma depresje?


To, że introwertycy lubią być sami, nie znaczy że mają depresje. Kiedy introwertyk wycofuje się ze świata, znaczy, że jest wyczerpany i chce odpocząć w samotności.

...

Ten post mógłby być bardzo długi, przesycony wieloma wiadomościami, ale po co? Prosty przekaż jest najlepszy, i nie ma co ukrywać. Zawarłam w tym poście wszystko co, chciałam na początek, kiedyś może rozwinę temat. :)